Udostępnij tę stronę znajomym!!!

 

Emmanuel Sieyes o stanie trzecim we Francji

Czegóż potrzeba, aby naród utrzymywał się w swojej bytności i w swojej szczęśliwości? Konkretnych prac i urzędów publicznych.

Wszystkie konkretne prace zawrzeć można w czterech klasach:

1. Ponieważ ziemia i woda dostarczają surowców potrzebnych człowiekowi, pierwszą klasą w porządku idei będzie klasa wszystkich rodzin związanych z pracami rolnymi.

2. Od pierwszego zakupu surowców aż do ich spożycia czy użycia praca większej lub mniejszej ilości rąk dodaje do tych surowców nową wartość, mniej lub bardziej złożoną. Przemysłowi ludzkiemu udaje się takim sposobem udoskonalać dobrodziejstwa przyrody i podwajać, udziesięciokrotniać, ustukrotniać wartość surowego wytworu. Takie są prace drugiej klasy.

3. Między wytwarzaniem a spożywaniem, jak też między różnymi stopniami wytwarzania powstaje mnóstwo pośredniczących agentów, użytecznych tak dla wytwór­ców, jak dla spożywców; są to kramarze i kupcy. Kupcy, którzy porównywają bez ustanku potrzeby w różnym miejscu i czasie, liczą na zysk z przechowywania i przewozu; kramarze biorą na siebie ostateczną sprzedaż bądź hurtową, bądź detaliczną. Ten rodzaj użyteczności określa trzecią klasę.

4. Poza tymi trzema klasami obywateli pracowitych i pożytecznych, którzy zajmują się rzeczami zdatnymi do spożycia i użytku, potrzeba jeszcze w społeczności mnóstwa konkretnych prac i zachodów, przynoszących bezpośrednio pożytek lub przyjemność życiu osobistemu. Ta czwarta klasa obejmuje ludzi od najbardziej godnych uczonych i wolnych profesji aż po najmniej szanowane posługi domowe.

Takie są prace, które utrzymują społeczność. Kto jest nimi obarczony? Stan trzeci.

Urzędy publiczne również można wszystkie objąć w obecnym stanie pod tymi czterema ogólnymi określeniami: Szpada, Toga, Kościół i Administracja. Nie trzeba ich szczegółowo rozważać, aby pokazać, że wszędzie w dziewiętnastu dwudziestych składa się na nie stan trzeci, z tą różnicą, że spoczywa na jego barkach wszystko, co jest prawdziwie utrudzające, wszystkie wysiłki, które stan uprzywilejowany wzbrania się wykonywać. Tylko posady zyskowne i zaszczytne są zajęte przez członków stanu uprzywilejowanego. Czyż policzymy mu to za zasługę? Tylko wówczas moglibyśmy tak uczynić, gdybyśmy przyjęli, że albo stan trzeci odmawia zajmowania tych posad, albo jest mniej zdolny do pełnienia tych funkcji. Wiadomo jednak, jak rzeczy się mają; mimo to odważono się zamknąć drzwi przed stanem trzecim. Powiedziano mu: „Bez względu na to, jakie są twoje usługi, jakie posiadasz zdolności, dokąd postąpisz, dalej nie pójdziesz. Nie przystoi, abyś miał zaszczyty”. Niektóre rzadkie wyjątki, kiedy się im przyjrzeć jak należy, są tylko pośmiewiskiem, a słowa, które przy tych rzadkich okazjach padają – jeszcze jedną obelgą. Jeśli to wyłączenie jest zbrodnią społeczną przeciw stanowi trzeciemu, to czy jest ono przynajmniej pożyteczne dla dobra publicznego? Ach! Czyż nie znamy skutków wyłącznictwa? Czyż nie wiadomo, że wszelka praca, z której usunie się wolne współzawodnictwo, spełniona będzie drożej i gorzej? [...]

Wystarczy tu stwierdzić, iż rzekoma pożyteczność stanu uprzywilejowanego dla służby publicznej jest tylko urojeniem, że wszystko, co utrudzające w tej służbie, obchodzi się bez niego i sprawowane jest przez stan trzeci, że bez stanu uprzywilejowa­nego wyższe urzędy byłyby nieskończenie lepiej piastowane, że musiałyby być z natury rzeczy udziałem i nagrodą talentów i uznanych zasług i że jeśli uprzywilejowanym udało się przywłaszczyć sobie wszystkie zyskowne i zaszczytne stanowiska, jest to nie­sprawiedliwością wstrętną dla ogółu obywatelstwa i zdradą dobra publicznego.

Bo któż ośmieli się powiedzieć, że stan trzeci nie ma w sobie wszystkiego, czego potrzeba do stanowienia całego narodu? Jest to człowiek mocny i czerstwy, którego ramię jest jeszcze zakute w kajdany. Gdyby odjęto narodowi stan uprzywilejowany, nic by narodowi nie ubyło, owszem, coś by mu przybyło. Więc czymże jest stan trzeci? Wszystkim, ale to wszystko spętane jest i uciśnione. Czymże by był on bez stanu uprzywilejowanego? Wszystkim, ale to wszystko wolne byłoby i kwitnące. Nic się bez niego dziać nie może, wszystko działoby się nieskończenie lepiej bez innych.

Nie dość wykazać, że uprzywilejowani, dalecy od przynoszenia pożytku narodowi, mogą go tylko osłabiać i szkodę mu wyrządzać; trzeba jeszcze dowieść, że stan szlachecki nie wchodzi wcale w skład organizacji społecznej, że może być zgoła ciężarem dla narodu, lecz nie może być jego częścią.

Przede wszystkim niepodobna w liczbie wszystkich części składających się na naród znaleźć miejsce dla kasty szlacheckiej. [...]

Cóż to jest naród? Jest to zespół stowarzyszonych, żyjący pod wspólnym prawem i reprezentowany przez to samo ciało prawodawcze.

Nie jestże aż nazbyt pewne, że stan szlachecki ma przywileje, ulgi, a nawet prawa oddzielne od praw wielkiego zespołu obywateli? Tym samym wyodrębnia się ze wspólnego ustroju, ze wspólnego prawa. W taki sposób jego przywileje prawne czynią już z niego osobne plemię w wielkim narodzie. Jest to zaiste imperium in imperio. [...]

Stan trzeci ogarnia przeto wszystko, co należy do narodu; a wszystko, co nie jest stanem trzecim, nie może się uważać za część narodu. Czym jest stan trzeci? Wszystkim.

Izabela Rusinowa, Tomasz Wituch, Teksty źródłowe do dziejów powszechnych XIX wieku, Warszawa 1981, str. 5-8

 

A. Jaki to rodzaj źródła historycznego? Uzasadnij swoją odpowiedź.

B. Korzystając z pomocy encyklopedii przygotuj krótką notatkę biograficzną na temat autora przekazu.

C. Nazwij kategorie prac wymienione przez autora przekazu.

D. Na czym polega szczególna pozycja stanu uprzywilejowanego?

E. Na czym polega dyskryminowanie stanu trzeciego?

F. Jaki jest stosunek autora do stanu uprzywilejowanego?

G. W jaki sposób autor uzasadnia opinię, że stan uprzywilejowany nie jest składnikiem narodu?