Kulturkampf w świetle relacji ks. Józefa Grabowskiego
Aby zrozumieć istotę walki kulturnej. dość jest poznać jądro, główną zasadę praw majowych. Jest nią tzw. prawo veto, które sobie rząd królewski kazał uchwalić sejmowi pruskiemu w Berlinie, to jest prawo zakazu stanowiącego, że nie wolno arcybiskupowi względnie władzy duchownej posyłać lub przenosić na żadną nową posadę czy to jako proboszcza, czy wikariusza, czy kapelana, bez poprzedniego przyzwolenia królewskiego rządu; w przeciwnym bowiem razie, jeżeli się władza duchowna do tego nie zastosuje i bez opowiedzenia się na jaką bądź posadę kościelną księdza pośle, każdy taki kapłan będzie uważany przez rząd za nieprawnie ustanowionego, a jeśli będzie wykonywał obowiązki duchowne, każda czynność jego (…) podpadnie karze pieniężnej lub karze więzienia.
Prawa więc majowe wkraczały w dziedzinę prawa zarządu Kościoła katolickiego, który (…) sam jeden ma prawo rozporządzać sługami swymi i kapłanami. A ponieważ żaden arcypasterz ani w Prusach, ani w całych Niemczech praw tych majowych ani uznać, ani przyjąć, ani do nich zastosować się nie mógł i nie zastosował, a rząd królewski od swoich żądań nie ustąpił, rozpoczęło się wykonywanie, egzekucja praw majowych. Lecz myliłby się, kto by sądził, że rozpoczęcie walki kulturnej wywołało wśród społeczeństwa polskiego przerażenie, popłoch lub zwątpienie. Wiedzieliśmy przecież, że walka kulturna ma na celu nie tylko pozbawienie Kościoła katolickiego wolności, lecz także zgnębienie do reszty narodowości polskiej (…)
(…) Więc co prędzej ukazało się zmobilizowane wojsko żandarmów, urzędników, wywiadowców, donosicieli, policjantów itp., którzy poszukiwali, śledzili księży przesadzonych na posady po wydaniu praw majowych i stąd „majowymi” kapłanami zwanych. Śledzono ich w domach, po drogach, w kościołach, czyhano na nich przed kościołem, goniono ich uciekających po drogach, łąkach i rowach, odbywano rewizje u spokojnych mieszkańców; władze śledziły, wywiady wały się u ludzi z bliska i z daleka o pobycie takich księży (…) oddając spis tych czynności komisarzom lub prokuratorom królewskim do wytoczenia skargi w sądach karnych, po czym następowały terminy [procesy], skazywania księży tułaczy na kary pieniężne i więzienie. Biedni ci księża „majowi”, bezdomni tułacze bez stałego miejsca, co dzień gdzie indziej odprawiali w domach i chatach msze św., udzielali sakramentów św., odwiedzali chorych, uczyli katechizmu, a to wszystko w skrytości, aby nie popaść w ręce ścigających żandarmów, którym wszakże nie zawsze się udawały łowy. Zdarzało się bowiem często, że misjonarze ci przebierać się musieli jako parobcy w chłopską odzież i przyprawiać sobie wąsy, aby nie popaść w pułapkę żandarma, który czatował przed kościołem, przed zakrystią, pewny schwytania księdza, gdy tymczasem ksiądz przebrany za parobka wyszedłszy 'z zakrystii, przeszedł obok żandarma niepoznany; nie
jednokrotnie żandarm, spotka wszy przebranego misjonarza, rozmawiał z nim i wypytywał, czy nie widział tego właśnie, z którym rozmawia. Tacy mający znani byli wśród ludu pod nazwą „wujaszków”.
Ks. Józef Grabowski, Obraz walki kulturalnej w Prusach…, Poznań 1918
Za:
Wielkopolska (1851-1914). Wybór źródeł, opracował W. Jakóbczyk, Wrocław 1954, str. 149-151
A. Wyjaśnij, na czym polegały tzw. ustawy majowe.
B. Rozstrzygnij, czy duchowieństwo polskie podporządkowało się przepisom praw majowych. Odpowiedź uzasadnij, powołując się na treść źródła.
C. Opisz metody egzekwowania przez władze pruskie praw majowych.