Udostępnij tę stronę znajomym!!!

 

Bitwa Mieszka I z Wichmanem

(…) udał się Wichmau ponownie na wschód do pogan i ułożył się ze Słowianami, którzy się zowią Voloini [Wolinianami], w jaki spo­sób mają niepokoić Mieszka, przyjaciela cesarskiego; ów zaś o tym dobrze będąc powiadomionym, posłał do Bolesława, króla czeskiego, był bowiem jego zięciem, i otrzymał dwa szyki jeźdźców na pomoc. Gdy zaś przeciw niemu Wichman wyprowadził swe wojsko, wysłał nań Mieszko najpierw pieszych, ci zaś z rozkazu księcia [Mieszka] powoli zaczęli przed Wichmanem ustępować i wywabili go w ten sposób opodal od obozu, a gdy go z tyłu okrążyła konnica, umówionym znakiem nakazał Mieszko cofającej się piechocie ponowne uderzenie na wroga. Skoro w ten spo­sób z tyłu i z przodu naciśnięto na Wichmana, musiał tenże rzucić się do ucieczki. Sprzymierzeńcy zarzucali mu winę, ponieważ on ich do wal­ki nakłonił, mając nadzieję zbiec w razie konieczności łatwo na koniu.

Zmuszony tedy przez nich, zsiadł z konia i pieszo wraz z towarzyszami brał udział w walce, dzielnie broniąc się tego dnia, chroniony zbroją. Głodny i po długiej drodze, którą odbywał całą noc w ciężkiej zbroi, rano wszedł już znużony z kilku zaledwie towarzyszami do jakiegoś dmostwa. Skoro zaś go tam odnaleźli przedniejsi spośród wrogów, po zbroi go poznali, ponieważ był mężem okazałej postawy, a zapytany przez nich, kim jest, wyznał otwarcie, że jest Wichmanem. Wówczas wezwali go do zdjęcia zbroi, następnie słowem mu to zaręczyli, że go żywego stawią przed swego władcę i to u niego będą starali się uzyskać, by go nietkniętego oddał cesarzowi. Wichman jednakże, choć tak ostateczną przyciśnięty koniecznością, ale pomny prastarej szlachetności rodu i swego męstwa, wzdrygnął się przed podaniem ręki takim przeciwnikom; zażądał tedy, żeby zawiadomili Mieszka, że jemu chce oddać broń i je­mu podać ręce. Gdy zaś owi podążyli do Mieszka, otoczył go nieprzeli­czony tłum, zaciekle nań napierając. On zaś, jakkolwiek zmęczony, wie­lu z nich położył trupem, wreszcie wzniósł miecz i oddał go znakomitszemu spośród wrogów z tymi słowy: „Weź ten miecz i odnieś go panu swe­mu, ażeby go przyjął jako znak zwycięstwa, i ażeby go przesłał przyja­cielowi swemu, cesarzowi, który będzie wiedział, czy ma się chełpić śmiercią moją, jako wroga, czy raczej opłakiwać mnie, jako krewniaka”. A to powiedziawszy zwrócił się ku wschodowi, o ile mu na to siły pozwa­lały, pomodlił się w ojczystym języku do Boga i duszę złamaną tylu nieszczęściami i klęskami polecił miłosierdziu Stwórcy. Taki był koniec Wichmana i taki wszystkich niemal, którzy przeciw cesarzowi oręż pod­nieśli.

Za: Józef Mitkowski, Wybór tekstów źródłowych z historii Polski. Wiek IX-XV, Kraków 1980, str. 17-18

 

A. Przedstaw sojuszników Mieszka I i Wichmana.

B. Wyjaśnij, na czym polegała taktyka Mieszka I.

C. Rozstrzygnij, czy opisana w źródle bitwa została stoczona przed, czy po 965 roku. Swoją odpowiedź uzasadnij, powołując się na informacje zawarte w źródle.

D. Oceń postawę Wichmana w czasie bitwy.